Pomoc dla Ani Tułeckiej

Mateusza Tułeckiego poznałam wiele lat temu. Od pierwszego spotkania bardzo się polubiliśmy. Zanim spotkałam Go osobiście, przeczytałam wpis o Chacie Wędrowca, na Jego podróżniczym blogu. Polubił nasz dom i często powracał w Bieszczady. Jest naszym przyjacielem. Wspiera nas od lat dobrym słowem i nie tylko. To dzięki niemu, trafiłam, kilka lat temu, na największą konferencję branży internetowej InternetBeta w Kielnarowej koło Rzeszowa. To tam udzieliłam swojego pierwszego w życiu wywiadu na YT (Maćkowi Budzichowi), tam poznałam wiele wspaniałych osób i tam, każdego roku, dostaję zastrzyk inspiracji, który pozwala mi rozwinąć zawodowe skrzydła. Mateusz- dziękuję <3

Mateusz ma trójkę rodzeństwa. Wiedzieliśmy o tym od samego początku znajomości, ale nigdy nie nadarzyła się okazja, do Ich poznania. Aż pewnego dnia…
Robert poczuł się bardzo źle. Był bardzo osłabiony, miał zaniki pamięci, wysokie ciśnienie. Trwało to kilka dni. Zrobił badania i trafił przed oblicze kilku kardiologów od Leska aż po Rzeszów. Do tych, podobno, najlepszych. Diagnoza brzmiała bardzo groźnie. Chodziło o bardzo poważny problem z sercem. Jeden z lekarzy w Rzeszowie powiedział wręcz, że z tym przypadkiem już nic nie da się zrobić…można tylko czekać…bo serce jest bardzo słabe i w każdej chwili może przestać bić…Odesłał Roberta do domu bez, praktycznie, żadnej nadziei.
Brzmiało to dla nas strasznie.
W tej dramatycznej chwili, z pomocą przyszedł niezastąpiony przyjaciel-  Mateusz. Okazało się, że jeden z Jego braci jest uznanym i bardzo cenionym kardiologiem. Nie czekając na nic, Robert wyruszył w świat. Został poddany szczegółowym badaniom i okazało się…że nie taki diabeł straszny. Odpowiednia diagnoza i leczenie dały nam nadzieję. Od kilku lat, dzięki nieustającej kuracji lekami, sytuacja nie wymyka nam się spod kontroli a Robert może dalej poświęcać się swojej pracy i w miarę spokojnie żyć u boku najbliższych.  Nigdy już nie będzie idealnie ale serce działa i mam nadzieję będzie działało jeszcze wiele wiele lat.
Potem przyszła kolej na mnie. Dwa lata temu, tuż po zakończonym sezonie, zabrano mnie z ulicy z podejrzeniem zawału. Trafiłam do szpitala. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że dzieje się najgorsze i natychmiast trzeba było wykonać zabieg koronarografii. To były chwile grozy. Wszystko co działo się przed i po zabiegu było jak film. Otucha i odpowiednia konsultacja lekarska, po raz kolejny, przyszła od znanego już naszej rodzinie lekarza, którego darzyliśmy stu procentowym zaufaniem. Dzięki Jego słowom przetrwałam wszystko. Tylko dzięki Niemu zgodziłam się na zabieg ratujący życie ale także potrafiący go odebrać. Z pewnością wiecie jak ważne w takich chwilach jest dobre słowo lekarza oraz Jego prawdziwa troska.

Człowiek, któremu to wszystko zawdzięczamy ma na imię Łukasz. Wspaniały, młody lekarz, który dał nam nadzieję. Dał nadzieję naszej rodzinie.

Dziś my chcemy pomóc Łukaszowi. A dokładnie- Jego chorej żonie Ani, mamie trójki małych dzieci w wieku dwóch, pięciu i siedmiu lat.
Niestety we wrześniu ubiegłego roku u Ani zdiagnozowano raka płuca w stadium rozsianym, nieoperacyjnym. Od października 2015 do stycznia 2016 roku Ania leczona była chemioterapią w Instytucie Onkologii w Krakowie, po której nastąpiła częściowa regresja zmian. Niestety w badaniu w czerwcu 2016 stwierdzono ponowny wzrost guza kwalifikujący się do II fazy leczenia. Niestety dostępne w Polsce schematy leczenia II fazy w raku niedrobnokomórkowym płuca nie obejmują najnowszych leków biologicznych. Nivolumab (Opdivo), dostępny jest w Polsce, jednak w pełni odpłatny. Koszt miesięcznej terapii to ok. 26.000 – 30.000 pln.

Ania jest wspaniałą żoną i cudowną matką, nigdy nie paliła, uprawiała sporty, nigdy nie zażywała żadnych leków. Zawsze wszystkim bezinteresownie pomagała, a teraz sama potrzebuje pomocy.

W imieniu naszym, Mateusza, Ani, Łukasza i Ich dzieci, po raz pierwszy, proszę Was o realną pomoc.

Jak to można zrobić?

Po pierwsze– wpłacić pieniądze na leczenie Ani. W linku macie wszystkie informacje o chorobie Ani oraz możliwość dokonania bardzo szybkiego przelewu.

Link: Wpłata na konto Fundacji Alivia dla Ani Tułeckiej

Po drugie– ogłaszam tutaj na naszym blogu licytację. Na licytację przeznaczmy:

  1. Talerz z Misiem „Wiwat Naleśnik Gigant”- minimalna kwota to 60 pln
  2. Talerz z Misiem „Wiwat Naleśnik Gigant”- minimalna kwota to 60 pln
  3. Komplet Szklanek z Bieszczad- minimalna kwota to 60 pln
  4. Komplet Szklanek z Bieszczad- minimalna kwota to 60 pln
  5. Naleśnik Gigant w Chacie Wędrowca (jest możliwość odebrania w tym lub przyszłym sezonie)- minimalna kwota to 40 pln
  6. Naleśnik Gigant w Chacie Wędrowca (jest możliwość odebrania w tym lub przyszłym sezonie)- minimalna kwota to 40 pln
  7. Kolacja dla dwóch osób w Chacie Wędrowca (jest możliwość odebrania w tym lub przyszłym sezonie)- minimalna kwota to 120 pln
  8. Swoją jedna z prac przekazała nam Marta Zawilińska z Galerii na Wodnej w Kłodzku. Jest to ręcznie robiony Miś. Miś ma wielkość około 33 cm, uszyty z bawełny, sweterek również wykonany ręcznie na drutach- minimalna kwota 50 pln

AKTUALIZACJA 25.09.2016
Do naszej akcji i licytacji dołączyła AGATA GRZYBOWSKA– rocznik ’84. Absolwentka fotografii wydziału operatorskiego PWSFTViT w Łodzi. Mieszka i pracuje w Warszawie.
Obecnie jako fotoreporter związana jest z Gazetą Wyborczą. Nad swoimi reportażami pracuje w różnych rejonach świata, opowiadając o człowieku w sytuacjach trudnych i często granicznych.

Na licytację przekazała jedno zdjęcie ze swojego najnowszego projektu „9 bram a z powrotem ani jednej”, który realizuje w Bieszczadach. Zdjęcie jest w formacie 50×70. Wykonane wielkoformatowym aparatem Sinar 4×5 cali. Zdjęcie poniżej. Cena wywoławcza 800 pln

Więcej o projekcie Agaty: Wywiad w Gazecie Wyborczej

gigiaukcja

Zasada jest prosta. Możecie licytować pod tym postem na blogu. Tylko. Nie licytujemy na Facebooku. Licytacja trwa do poniedziałku, 3 października 2016. Kto zadeklaruje najwyższe kwoty- wygrywa. Zadeklarowane kwoty trzeba będzie przekazać na konto naszej firmy. Trafią one potem na konto Fundacji, która patronuje całej akcji- ALIVIA. W komentarzach wpisujcie, proszę, co licytujecie i jaką deklarujecie kwotę. Można przebijać innych wspierających. Wszystkie fanty zostaną wysłane do dwóch tygodni od zaksięgowania wpłaty, na nasz koszt. Na kolację i Naleśniki wystawimy specjalne zaproszenia.
Ogłoszenie wyników odbędzie się tutaj na blogu pod tym wpisem. Liczę na to, że będzie Was tak wielu brało udział, że liczenie zajmie nam sporo czasu.

Z góry dziękuję wszystkim za pomoc, za wpłaty na konto. Zapraszam do licytacji.

Ewa i Robert

 

 

JUŻ MAMY WYNIKI LICYTACJI

Talerz z Misiem nr 1 trafia do „fiszkamusic” za 250 pln
Talerz z Misiem nr 2 trafia do Kaśko Anosowicz za 200 pln
Komplet Szklanek nr 1 trafia do Pawła Adamczuka za 180 pln
Komplet Szklanek nr 2 trafia do Piotra Malinowskiego za 160 pln
Naleśnik nr 1 (ale będą 2 sztuki) trafia do Izy Błażowskiej za 400 pln
Naleśnik nr 2 trafia do Jakuba Krawczyka za 300 pln
Kolacja dla dwojga trafia do Michała Paprockiego za 600 pln

Nie wiem co mam powiedzieć poza DZIĘKUJĘ!!! JESTEŚCIE WIELCY
PROSZĘ WSZYSTKICH O KONTAKT MAILOWY NA: chatawedrowca@gmail.com

talerzCHATApackshot
Talerz „Wiwat Naleśnik Gigant”/ Projekt Malwina Konopacka/ Wykonanie Fabryka Ćmielów/ Klient Chata Wędrowca

 

szklanki_SET_L
Szklanki z Bieszczad/ Projekt Malwina Konopacka/
nalesnik1
Naleśnik Gigant z Jagodami. Fot. Agnieszka Rodowicz
SONY DSC
Miś od Marty Zawilińskiej/ Galeria na Wodnej Kłodzko
Ilustracje: Malwina Konopacka
Wdrożenie: Pixels On Fire